poniedziałek, 16 maja 2011

Stephen King ,,Wielki Marsz"


Wielki Marsz to po ,,Bastionie” moja ulubiona ksiazka S.Kinga. Zaraz po przeczytaniu tych zaledwie 200stron czułam się dziwni . Z jednej strony było mi smutno, a z drugiej cieszyłam się, że leżę sobie spokojnie na łóżku i że to była jedynie fikcja. Dopiero po jakimś czasie, gdy wciąż w myślach powracał do mnie Garrarty i to co przeżył , zrozumiałam jak wielkie wywarła na mnie wrażenie ta powieść.

Książka jest jedyna w swoim rodzaju, nie spotkałam się nigdy wcześniej z podobną. Właściwie zakończenia możemy się domyślać na samym początku- każdy jako wygrana osobę obstawia głównego bohatera. Przez cala historie dowiadujemy się jak młodzi radzą sobie ze śmiercią, tak jak oni siebie nawzajem, tak my poznajemy z bliska każdego z bohaterów. Dowiadujemy się o nich coraz więcej, zaczynamy  odczuwać wobec nich emocje, lubimy ich bądź nas drażnią, jednak cały czas mamy świadomość, że czeka ich koniec. Dzieciaki muszą nagle dorosnąć i zmierzyć się z czymś, czego boja się nawet dorośli.

Podstawowym pytaniem jest dlaczego bohaterowie zgodzili się wziąć udział  takich zawodach. Gdzieś przeczytałam opinię, z która się zgodzę, ze może wcale nie chodzi im o wygraną, lecz o śmierć. Są to samobójcy, którzy za bardzo boja się odebrać sobie własnoręcznie życie, dlatego tez decydują się wziąć udział w tym marszu. Przecież w pewnym momencie dowiadujemy się ze tak naprawdę nikt nie wygrywa.

Akcja dzieje się w alternatywnej rzeczywistość, a może w przyszłości? Marsz nawiązuje do starożytnych walk gladiatorów na śmierć i życie, które miały ogromna oglądalność. Śmierci od zawsze fascynowała ludzi. Współcześnie propagowany jest wszechobecny humanitaryzm, ale czy mimo to ludzie przestali odczuwać pragnienie  oglądania śmierci? Wystarczy tylko wypadek na drodze aby zleciała się widownia, filmiki na youtube na których giną ludzie maja rekordowa oglądalność. S.King po raz kolejny zabawia się w proroka, opisując, co by było gdyby… podobnie w ,,uciekinierze” opisuje teleturniej na śmierć i życie, który ma rekordowa oglądalność. Mam jednak nadzieję, że ta fikcja pozostanie fikcją a nie żadnym proroctwem!

Książka jest krótka i to jest także jej atutem, ponieważ można ją przeczytać ciągiem, nie robiąc kilkudniowych przerw.  Czytelnik może rozłożyć się na łóżku i dziękować Bogu ze ma taka możliwość, ze nie musi iść. Czytając książkę odczuwałam niemal fizyczne zmęczenie. Zastanawiałam się ile czasu byłabym w stanie iść.

Stephen King jest mistrzem, Wielki Marsz dobitnie to ukazuje. Najbardziej podoba mi się ukazywanie wewnętrznych przeżyć  bohaterów. Poznajemy ich najskrytsze myśli, które  tak jak w życiu, nie zawsze maja sens.

Zdecydowanie polecam… wszystkim!!!

13 komentarzy:

  1. Dlaczego odczuwałaś fizyczne zmęczenie? Nie rozumiem. Pytam gdyż ksiażki nie czytałem, ale chyba wpiszę na listę

    OdpowiedzUsuń
  2. ponieważ czytając jak chłopcy cały czas idą (przez 200 stron), nie mogąc się zatrzymać nawet na chwilę, by spełnić swoje fizyczne potrzeby czytelnik zaczyna się wczuwać i niemal samemu czuje zmęczenie:) Ciekawe, czy będziesz miał podobne refleksje po przeczytaniu ksiąki, pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dam znać gdy przeczytam, ale to chyba zostawi na okres wakacyjny.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam Cię serdecznie do wzięcia udziału w "wakacyjnej wymianie książek" http://miqaisonfire.wordpress.com/wakacyjna-wymiana/

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. książka naprawdę świetna. jeśli chodzi o twórczość S.Kinga to jestem jego fanką, chociaż nie każda jego książka powala na kolana. akurat książka naprawdę porusza, czytelnik po jakimś czasie sam czuje się jakby szedł razem z bohaterami. polecam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Po takiej recenzji chyba będę musiał odwiedzić swoją osiedlową bibliotekę i zacząć czytać pana Kinga ;) Na razie przeczytałem tylko książkę "Cztery pory roku", ponieważ była tam historia o Skazanych na Shawshank. Nie ukrywam, że oglądałem film o tym samym tytule, jak i również "Carrie" czy też "Christine". Trzeba w końcu zobaczyć, czy ekranizacje są tak samo jak książki Kinga ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z przyjemnością Ci Tomek pożyczę co będziesz chciał:)Jak coś to pisz na gg. Książka ,,Christine" bardzo mi się podobała, chociaż film był przeciętny:)
    pozdr:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za wzięcie udziału w wymianie :D Czekam teraz tylko na Twojego maila z potrzebnymi informacjami :)

    + nie skomentowałam wcześniej książki : King... to fenomen. :) Ale przyznam, że nie czytałam jeszcze żadnej z jego książek, które pisał pod pseudonimem artystycznym. DO tej, zdecydowanie mnie zachęciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny blog!

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam Twoje nowe książkowe tło! Świetne jest ;)
    Książki Stephena Kinga bardzo lubię. "Wielki marsz" dodaję na listę. Jakimś cudem jeszcze go tak nie było :)

    OdpowiedzUsuń
  11. W takim razie trzymam Ciebie za słowo i odezwę się w tej sprawie jakoś niedługo - w każdym razie po sesji na pewno ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. "Wielki marsz" jest w moim osobistym TOP 5 książek Kinga. Jest niesamowita.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dokładnie, ma ten swój niezwykły klimat:) Od jutra zabieram się za czytanie Twoich recenzji, bo widzę, że masz dobry gust:D

    OdpowiedzUsuń